* *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?
Marca 29, 2024, 06:46:46 am

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji

Autor Wątek: suplementacja pod mma  (Przeczytany 8578 razy)

Offline wolftime

  • Newbie
  • *
  • Wiadomości: 18
  • Karma: +1/-1
    • Zobacz profil
suplementacja pod mma
« dnia: Listopada 15, 2016, 10:09:33 am »
witam,
co z dostępnych środków na forum przyda się najbardziej pod mma?zależy mi na utracie tkanki tłuszczowej i zwiększeniu dynamiki, wiem że dieta i trening ale co poza tym.

ommy

  • Gość
Odp: suplementacja pod mma
« Odpowiedź #1 dnia: Listopada 15, 2016, 07:46:17 pm »
Wywiad Chrisa Shugarta z "Trenerem X".
Źródło: serwis www.tmuscle.com
Tłumaczenie PMX z forum Body-Factory.pl

Wiemy, że oni tam są. Wiemy nawet kim są niektórzy
z nich. Ale większość z tych tajemniczych trenerów
pracuje w ukryciu, poza zasięgiem opinii publicznej.
Nazywamy ich guru-cienie, są ekspertami w treningu,
odżywianiu i stosowaniu poprawiających sprawność
wszelkich środków farmakologicznych.

Są zarówno dyplomowanymi trenerami oraz doradcami
w kwestii wspomagania, czyli wszystkiego czego atleta
potrzebuje, aby osiągnąć szczyt. Większość specjalizuje
się w jednym konkretnym sporcie: bejsbol, hokej, czy
futbol amerykański. Pozostali, wolni strzelcy, oferują swe
porady sportowcom, którzy zaoferują najwięcej (czyli np.
która z konkurencyjnych drużyn zapłaci więcej).
Niezależnie od dyscypliny jedno jest pewne: ci goście
nie gadają o tym. Tak było, aż do teraz.

T-Nation zostało skontaktowane z jednym z takich guru,
osobą o specjalności MMA i sporty walki. Powiedział, że
od zawsze chciał opowiedzieć swą historię, będąc nadal
anonimowym. Nigdy nie wchodziło w grę spotkanie z nim,
czy wywiad przez telefon. Zamiast tego rozmowa była
przeprowadzona "na ślepo" poprzez internetowy system
prywatnych wiadomości. Poznajcie "Trenera X".

T-N: Wiem, że nie możesz za dużo gadać, ale nakreśl nam
kim jesteś, co robisz i jak się znalazłeś w tej grze.

TX: Od zawsze lubiłem sztuki walki, boks i zapasy.
Myślę, że rozpocząłem treningi różnych azjatyckich
uderzanek w wieku 7 lat. Około 14 roku życia dodałem
też do tego treningi wytrzymałościowe i wtedy wiele
informacji na ten temat otrzymywałem od szkolnych
trenerów, czy z magazynów dla kulturystów. Szybko
jednak zakwestionowałem takie źródła informacji.

Byłem właściwie kujonem i uwielbiałem czytać, więc
zawsze poszukiwałem najlepszej drogi do treningu pod
kątem walk. Naturalną koleją rzeczy było podjęcie
tematu odżywiania i suplementów. Około 16 urodzin
przeczytałem swą pierwszą książkę o sterydach, "The
Anabolic Reference Guide" ("Przewodnik po koksach")
oraz "Undergroud Steroid Handbook" czyli "Podziemie
sterydowe - podręcznik". Interesowałem się też
biologią, czyli lubiłem cokolwiek nauka oferowała
i co można było odnieść do skuteczności w sporcie.

W końcu, około 20-stki na karku, czytałem już wszystko
co tylko wpadło w moje łapy, a co dotyczyło treningu,
odżywiania i wspomagania. Regularnie udzielałem porad
znajomym w temacie doboru ćwiczeń, diety i dodatków,
by spełnić ich specyficzne wymagania. Pierwszymi
poważnymi klientami, którym doradzałem w koksowaniu,
byli szkolni gracze w football, kulturyści, a także
zwykli goście, co po prostu chcieli wyglądać lepiej.
To wtedy nauczyłem się najwięcej - rozmowy z atletami
z różnymi słabościami i celami oraz sprawdzanie, co
dla nich działa najlepiej, a co się nie przydało.

T-N: Jak zdobyłeś specjalizację w sportach walki?

TX: Gdy zobaczyłem pierwszy raz UFC i wkrótce po moim
powrocie do domu po skończeniu uczelni zacząłem
trenować z zawodnikiem MMA. Jeśli chodzi o walki, to
ten gość był absolutnym mistrzem w swoim rzemiośle.
Ale, jeśli sprawy dotykały ogólnie przygotowania
fizycznego, rozpiski treningów, odżywiania i koksu,
to wyszło na jaw, że facet już tak dużo wcale nie
wie, znaczy tego, co dla niego jest optymalne.

Gdy się dopytywał, zacząłem przekazywać mu wszystko,
co wtedy wiedziałem o sterydach i sposobach ich
aplikowania przez sportowców. W tamym okresie życia
nadal się uczyłem profesji, a idea sportowca, który
przygotowuje się do walk, powodowała występowanie
wielu wątpliwości co do skuteczności określonych metod
w sensie ćwiczeń, odżywiania i wspomagaczy. Wśród
wielu porad jakich w życiu udzieliłem, najczęściej
ludzie domagali się pomocy przy koksowaniu. Jestem
najczęściej dopadany przez sportowców z nikłym zasobem
wiedzy o sterydach, którzy walą samodzielnie lub
osoby, które już używały, ale chcą to dopracować, by
osiągnąć lepsze efekty i w bezpieczniejszy sposób.

T-N: Dlaczego zechciałeś o tym porozmawiać? Po co gadać
publicznie na temat obecności koksów w sportach walki?

TX: Nie poświęcano mi dostatecznie dużo uwagi
w dzieciństwie. Luz, taki żarcik. A na serio, było
kilka powodów. Uważam, że mnóstwo ludzi interesuje się
sterydami w celu poprawienia wytrzymałości, szybszej
regeneracji i większej sprawności, bez jednoczesnego
utuczenia się jak świnia (klasyka - tępi koksiarze
amatorzy z osiedlowej siłowni robią z siebie brojlery).

Otrzymuję wiele pytań o sterydy, od znajomych i przez
znajomych. Niektórzy słuchają porad kolegów z pakerni,
a niektórzy nawet zaczytują się w internetowych forach,
czy poradnikach o koksowaniu. Niektóre z informacji
jakie otrzymują są zwyczajnie szkodliwe i złe, innym
razem porady są OK, ale tylko dla kogoś, kto chce
napuchnąć jak tucznik i nic więcej (większość amatorów).

Chcę tu też powiedzieć, że prawda leży gdzieś po środku,
pomiędzy stwierdzeniami "koksy cię zabiją", a "musisz
walić przynajmniej gram/tydzień, inaczej tracisz czas!".
Większość zawodników nie ma czasu na poszukiwania tego
typu informacji i samodzielną naukę. Trening siłowy,
dieta i suple powinny być jak najprostsze dla nich, bo
są to tylko narzędzia, a nie cele same w sobie.

Często spisuję moje porady na papier. Przeważnie daję
moim sportowcom małe poradniki, aby wiedzieli co robić.
Ostatecznie, mam nadzieję, że kiedyś wszyscy sportowcy
będą się swobodnie dzielić doświadczeniami na temat
sterydów i tym, jak pomogły im one zwiększyć skuteczność.

T-N: Sprawy się ostatnio komplikują, nad koksiarzami
zbierają się burzowe chmury. Trenerzy są przyłapywani,
kulturyści i siłacze wzywani do składania zeznań po
zawodach Arnold Classic, wielcy zawodnicy bejsbola na
kolejnych sezonach robią się coraz mniejsi, a nawet już
"andro" (androstenedion, prohormon) dostało szlaban w USA.
Czujesz się poddenerwowany całą tą sytuacją?

TX: Poczekaj chwilę, spojrzę znowu przez okno. Minęło
ledwo 10 minut, odkąd sprawdzałem, czy nie ma tam jakichś
podejrzanych samochodów pod moim domem! Znowu żarcik.

A na poważnie, owszem, czasem się denerwuję (nawet bardzo).
Chociaż nie jestem tak wielkim graczem w temacie. Przez
ostatnie 10 lat pomogłem może 50 ludziom w kwestii sterydów
i poradziłem jeszcze paru innym, ale wiesz, dla federalnych
przestępstwo, to przestępstwo. Byłem ostatnio obsrany po
fali aresztowań. To mnie jednak przekonuje o konieczności
ograniczenia działalności tylko do porad (a nie do pomocy
w fizycznym zdobyciu koksu) no i tylko to ostatnio robię.

Przy okazji, zachęcam każdego, kto rozważa rozpoczęcie
przygody ze sterydami, do przeczytania książki "Legal
Muscle" (Legalna Muskulatura), może choć paru ludzi dowie
się o możliwości przypakowania zgodnie z prawem. Mógłbym
nawijać w nieskończoność o rządowej wręcz histerii odnośnie
sterydów, ale oszczędzę wam tego i zakończę w tejże chwili.

T-N: Z jakimi zawodnikami pracowałeś? Na jakim poziomie?

TX: Pomagałem wysoko notowanym w rankingach zawodnikom
futbolowym i bejsbolowym z lig uczelnianych, którzy chcieli
przejść o poziom wyżej. Pomagałem również i zawodowcom.
Hokej, koszykówka, biegacze (sprinterzy), a nawet goście
od wspinaczki - to przykład typów, którym objaśniałem co
i jak z koksami w ich dyscyplinie.

Ci ludzie zajmują wszystkie poziomy, niektórzy startują
w zawodach okazjonalnie, a niektórzy pracują na poważnie
nad swymi karierami. Pomagałem też paru kulturystom,
ciężarowcom, kolesiom chcącym po prostu wyglądać lepiej
i policjantom. Mam nawet znajomego "federalnego". Chciał
podążać legalną ścieżką, więc zaleciłem mu ph. "MAG-10".
Rezultaty go zadowoliły. Ale oczywiście moimi ulubieńcami
są zawodnicy MMA. Tym to dopiero pomagałem w rywalizacji
na absolutnie najwyższym poziomie tego sportu.

T-N: Co ci fajterzy robią źle, gdy trafiają do Ciebie?

TX: Długo by gadać. Generalnie, uważam, że trzeba mieć
dzienniczek treningowy (spisywać co się robiło i po co).
Większość go nie prowadzi (i mają chaotyczny plan zajęć).
Fajterzy lubią też trenować to, co jest ich mocną stroną.
Gdy walka jest za 6-8 tygodni, to jest w sumie zalecane,
ale jak jest więcej czasu przed lub zawodnik nadal jest
w fazie treningów i rozwoju (np. do przejścia na wyższy
poziom), to powinien pracować nad słabościami. Mam tu na
myśli zarówno słabości techniczne jak i słabość mięśni.
To są moje przysłowiowe trzy grosze, które wtrącam do
kwestii tego, co i jak zawodnik powinien robić.

W fazie rozwoju osoby zawodnika, jest kilka typów ludzi
trenujących MMA. Są goście wywodzący się z pojedynczych
sztuk/sportów walki, którzy nie przykładają uwagi do
treningu siłowego z obciążeniami. Następnie są kolesie,
którzy namiętnie pizgają żelazo, jak strongmeni, czy
kulturyści, a w kwestii technik wolą pozostać przy
podstawach i mają nadzieję, że nadrobią te braki siłą.
Czego klasycznym przykładem z ostatnich dni jest Pudzian.

Pierwszy rodzaj może naturalnie odnieść korzyści z tych
okresów, gdzie priorytetem jest trening siłowy, a poziom
techniczny jest utrzymywany. Druga banda może już tylko
prawdopodobnie poprawić swą pozycję dzięki skupieniu się
na technice i podtrzymywaniu jako tako swej siły. Choć
wiele zależy oczywiście od osobistych predyspozycji
oraz słabości. Po przezwyciężeniu jednych wad, musisz
wyszukać które będą najłatwiejsze z kolei do usunięcia,
a doznasz wielkiego postępu w skuteczności jako fajter.

T-N: Podaj nam tu jaśniejszy przykład.

TX: Niektórzy parterowcy są tak dobrzy w porównaniu do
swych przeciwników, że mogą ćwiczyć parter dosłownie dwa
razy na tydzień i nadal być lepszymi (utrzymać dystans).
Jeśli twoim konikiem jest czysty parter, wtedy powinieneś
przyłożyć się do rzutów/obaleń. A te z kolei mogą być
poprawione przez ogólnie rozumiane atrybuty fizyczne,
jak np. siła, więc możesz polepszyć całościowo takiego
zawodnika poprzez poprawę obaleń przy użyciu treningu
nastawionego na siłę.

W obecnych czasach zawodowcy ze szczytu, trenują już
na prawdę dobrze. Widać coraz więcej zapasiorów, którzy
potrafią uderzać w stójce oraz stójkowiczów, którzy
dobrze sobie radzą broniąc się przed próbami obaleń.
Ogólnie wszyscy muszą i trenują parter, wykończenia.
Czyli trening przekrojowy jest dobry, to już standard!
Widać także poprawę w kwestii wydolności, zawodnicy są
w stanie walczyć na coraz dłuższym dystansie czasu.

Większość może odnieść korzyści z treningu ala strongman.
Targanie worków z piaskiem, przetoczenia opon, ciąganie
ciężaru po ziemi, spacery farmera, wszystko to jest dobre.
A także modyfikacje rwania, wyciskania sztangi stojąc,
przysiady ze sztangą (ale ciężar wisi na niej na łańcuchu)
i eksplozywne ćwiczenia z piłką lekarską działają świetnie.
Ćwiczenia siły uchwytu, poprawianie prędkości i siły ciosu
też są bardzo istotne w MMA (i nie tylko).

Ćwiczenia statyczne w roli rozgrzewki są wciąż popularne
i to musi zostać zmienione! Ćwiczenia gibkości już byłyby
bardziej na miejscu. Trening kondycyjny musi naśladować
motorykę i charakter energetyczny prawdziwej walki (czyli
bardziej interwały niż aeroby). Stary dobry interwałowy
sprint jest tak samo przydatny jak sparing na macie.
Sparing musi naśladować walkę, więc np. kulanie się na
macie przez godzinę, gdy mecz grapplinowy trwa najwyżej
kilka 5-minutowych rund, to nie jest idealny pomysł.
Sparing interwałowy ze zmienianymi na "świeżych" partnerami
jest dobrą alternatywą. W końcu, gdy prowadzisz zawodnika,
to musisz dbać o każdy szczegół z planu jego przygotowań.
Tacy goście mają często wiele różnych zajęć na głowie poza
treningami i wyciskaniem siódmych potów z siebie i innych.

T-N: A co z odżywianiem? Gdzie najczęściej "dają dupy"?

TX: Znowu uważam, że kluczowy będzie dzienniczek, conajmniej
do momentu, gdy wstępnie nie wyczujesz czego twój organizm
potrzebuje. Używanie suplementów i wspomagania w celu
kompensacji złych nawyków treningowych i żywieniowych, to
karygodny błąd dla każdego sportowca. Odżywianie to podstawa.
Musisz sobie dostarczyć białka, zielonych warzyw i zdrowego
tłuszczu, ogólnie solidny posiłek przed i potreningowy, to
jest obowiązek, bezdyskusyjnie.

Największej rozpiętości podlegają dawki węglowodanów. Typ
oraz jakość węgli jest wysoce osobistą sprawą, a dziennik
treningowy i posiłków jest kluczem, do określenia co działa
najlepiej na danego osobnika. Sprawa odżywiania staje się
na prawdę ważna i wymaga najwyższej wiedzy, gdy zawodnik
chce przybić na masę z okolic granicy swej kategorii. Mam
tu na myśli wynik np. 83,9 kg na ważeniu, a wyjście do
walki następnego dnia po przybiciu do solidnych 88,9 kg.

Dla przeciętnego gościa zaangażowanego w sporty nastawione
na współzawodnictwo jak MMA, ważne jest, aby dostał do ręki
kilka kluczowych reguł/porad, które dadzą mu efekt i ukażą
różnicę w ich konkretnym przypadku (jaka zmiana, co dała).
Czasem może to być banał typu cięcie słodkich soków owocowych
i picie w zamian więcej wody. Innym razem trzeba edukować
ich w temacie typów i jakości różnych węglowodanów, tłuszczy,
białek, które powinni dołączyć lub usunąć z jadłospisu.
Wszystko zależy od obecnego stanu atlety i jego celów.

Niektórzy chcą wszystko doprowadzić do perfekcji. Lubię to
i przeważnie opieram swe porady nawet o internetowe źródła
typu właśnie wasza strona (T-Mag). Ważne jest, aby też nie
przesadzić i nie zamęczać sportowca ostrymi obostrzeniami
dietetycznymi. Kiedy przeszkodą w osiągnięciu celu nie są
problemy czysto fizyczne, fizjologiczne (brak energii, siły),
ale raczej motoryczne (koordynacja ruchowa), to należy
wysiłki skierować na analizę planu treningowego, nie żywienia.

T-N: W MMA, np. Pride, UFC, itp., wszyscy "wbijają sok"?

TX: Nie powiem, że "wszyscy". Ale podejrzewam, że na wysokim
poziomie tego sportu, spokojnie 90% (może więcej) używa.
Myślę, że większość używa w rozsądnych dawkach i nie są na
cyklach non-stop. Oczywiście niektórzy zawodnicy bardziej
bazują na sile, więc ładują więcej niż wirtuozi techniki.

T-N: Więc objaśnij nam na czym to polega, jakie koksy rządzą
na szczycie MMA. Jaki jest idealny cykl dla stójkowego
awanturnika (typu np. Wanderlei Silva)?

TX: To jak z treningiem i odżywianiem, nie istnieje jeden
super plan, uniwersalny. Ale przeważnie chcemy, by był prosty.
Ogólną zasadą od której zaczynam, to dawka 600 mg w pierwszym
tygodniu cyklu. Powyżej 600 mg/tydz. wychodzi najczęściej na
to, że siła nie rośnie już bardziej niż masa. Odkąd szukamy
głównie przyrostów siły/wytrzymałości, preferuję właśnie te 600
mg tygodniowo. Z praktyki wynika, że wielu wystarcza nawet mniej.

Typowo, każdy kolejny tydzień leci na dawce 300-500 mg.
Najpopularniejszymi środkami są testosteron, equipoise
(boldenon), anavar (oxandrolon) i halotestin/halostin
(fluoxymesteron). Trenbolon (parabolan) i winstrol (wino,
stanozolol) też dają radę, ale to zależy od indywidualnej reakcji
organizmu i możliwych komplikacji (wysokie ciśnienie po trenie
oraz bóle stawów po winie).

Deka (nandrolon) jest czasem używany ze względu na kojący
wpływ na stawy. Prostym planem jest podział tygodniowej dawki
między teścia i eq. Robimy tak, bo strzały z eq. podnoszą
liczbę czerwonych krwinek, a co za tym idzie, wytrzymałość.
Dobrą długością cyklu jest 6-8 tygodni przed walką. Jeśli zawodnik
jest otwarty i chętny na eksperymenty, to robimy mixy z 50 mg
masteronu (czyli propionian drostanolonu) plus 50 mg propionianu
eq. plus 50 mg propionianu teścia przyjmowane 4 razy pierwszego
tygodnia i po 3 razy w tygodniach następnych. Anavar może być
dodawany na poziomie 15-30 mg na dzień, a ostatnie dwa tygodnie
przed walką można jeszcze zapodać trochę halo w dawce 10-20 mg/dzień.

Preferuję powyższe, bo uważam, że eq. i testosteron dają profity
fajterowi, byle w niezbyt wysokich dawkach, bo może wzrosnąć
apetyt. Sprytne balansowanie między anavarem i masteronem daje
piękne wzrosty siły z minimalnym przyrostem na wadze.

Przed walką trzeba zbierać wywiady zarówno od samego zawodnika,
jak i od jego trenerów od kondycji i spraw technicznych. Czy np.
nie przybiera masy w zbyt dużym tempie jak na swoją kategorię?
Czy czuje się przemęczony? Złotą zasadą jest nie szkodzić.
Przecież nie chcesz zruinować sportowcowi kondycji, czy zamknąć
drogi do szybkiego skoku na masę (po oficjalnym ważeniu). Chcesz
silnego, szybkiego wymiatacza z kondycją, który może złapać masę.
Wszystko, co może zaszkodzić jest usuwane z planu. Włączając w to
nagłe oraz nietestowane nigdy wcześniej na danym gościu zmiany
w planie koksowania, treningu i odżywiania.

W końcu, jeśli nie zapowiada się na walkę i mamy czas, to
pracujemy z danym zawodnikiem nad złapaniem masy i osiągnięciem
nowych pułapów w wynikach siłowych, ale póki co pomagam mu
w regeneracji, wytrzymałości być może z jednoczesnym zwiększeniem
siły oraz szybkości. To jest dokładnie to, co wielu potrzebuje.

Normalnie raczej nie eksperymentuję z anapolonem (oxymetholon)
oraz metą (metanabol, metandienon, methandostrenolon), bo po
prostu można się bez tego obyć. Rozważałem dodatek dianabolu
(d-bol) na niskich poziomach rzędu 15-25 mg/dzień w przypadku
kilku ludzi. Problem bywa tego typu, że oni nie chcą się wychylać
ponad to, co już na sobie sprawdzili i co działało. Czy można ich
za to ganić? To nie jest tak, że zawsze wymiatają w tym sporcie,
bo byli już nokautowani, znają ból dobrze założonej dźwigni, wiedzą
jak to jest odpłynąć po duszeniu! Więc chcą stosować to, co działało
w przeszłości i przyniosło zwycięstwa.

Winko jest przez jednych kochane, inni mają je za ścierwo. To
znowu jest osobista preferencja. Nie zalecam tego większości,
ale ufam tym, co mają spore doświadczenie i pozostawiam ich z tym,
nie ingeruję. Powtórzę się w kwestii podstawowej, czyli nie
przekraczania 600 mg na tydzień (wyjątkowo nieco więcej w pierwszym
tygodniu, ale nie było przypadku, aby fajter wymagał podania ponad
625 mg, choć sportowcy z innych dyscyplin mogą startować z pułapu
750 mg przez 1 tydzień). Methenolon (primabolon, primoplex) nie jest
preferowany, bo są od niego lepsze środki, które dają lepszego kopa.

T-N: Pochwal się jeszcze innymi planami, które przyniosły sukces.

TX: Często napotykam ludzi, na których działają takie rozpiski.

Eq., wyłącznie, na poziomie 400 mg tygodniowo (1 tydzień), a później
po 300-350 mg aż do walki. Jest jeden fajter, na którego to
szególnie działa. Działa doskonale i podnosi poziom czerwonych
krwinek i ma oczywiście pozytywny wpływ na osiągi kondycyjne.

Butyrat testosteronu z anastrazolem (arimidex) na pułapie 600 mg
w tydzień 1, później 400 mg. Też znam gościa, na którego to działa.

Teść w ilości 400 mg plus 150 mg trenu w pierwszy tydzień, po
czym 350 mg teścia i 100 mg trenu w następnych. Ale przedkładam
masteron nad tren. Jeszcze do niedawna tren miał dobrą reputację,
bo trzymał ludzi w szczupłej formie dodając sił, co rzeczywiście
robi. Ale jest coś nie tak z tym dragiem, gdy się dowali większe
dawki, to zdaje się, że wpływa na wytrzymałość. Z początku takie
twierdzenia zwykle nazywałem bredniami jak większość siedzących
w temacie, dopóki sam z kumplem nie spróbowaliśmy na sobie no
i faktycznie był efekt dętki. Trenu owszem można używać, ale
z głową i niezbyt regularnie, gdyż podnosi ciśnienie, a przez to
wiadomo co się dzieje (spada kondycja i jest kicha).

Inny plan niewymagający tłumaczeń, to teść 250 mg i wino 150 mg.

Teściu po 300 mg/tydzień, deca 100 mg. Faworyzuję eq. ponad dekę,
ale zdarzają się goście, co specjalnie proszą o przepisanie deki,
bo może przynosić ulgę stawom. Wtedy staram się nie dawać więcej
niż 200 mg na tydzień, przy czym naturalnie trzeba pamiętać
o wliczeniu tego do bilansu przyjmowanych koksów i proporcjonalnie
odjąć z planu innych androgenów. Znowu, widziałem, że tak robią,
ale nie polecam. Testosteron plus eq. to lepsza opcja, tak to widzę.

T-N: A co jeśli chodzi o preferowane marki (producentów koksu)?

TX: Dużo z firmy Underground Labs. Atlantis Stenox, to jedyny
prawdziwy fluoksymesteron z jakim miałem ostatnio do czynienia.
Jeśli chodzi o propionat boldenonu, to miałem na warsztacie
tylko ten z RSOC. Ich mieszanki z teściem są wyśmienite, bo
zawierają też trochę arimidexu (anastrazol). Przewinęły mi się
też przez ręce produkty DPHARM i Proline, czy doustnie podawane
winko z firmy IP. Lubię jednak Underground Labs, ponieważ robią
wiele szybko działających specjałów i jeśli mam wybór, to
preferuję estry z krótkim czasem półtrwania (szybsza hydroliza).

Hormon wzrostu jest używany, kiedy tylko jest do niego dostęp
i cena jest do przyjęcia. Dawki, to 2-6 IU (międzynarodowa
jednostka) na dzień tak długo, jak tylko sportowiec jest
w stanie. Uważam, że to świetna rzecz do regeneracji i ogólnie
dla zdrowia. Wielu przyjmuje HGH w systemie 5 dni walenia
i 2 dni przerwy, wyłącznie z powodów finansowych. Wierzę, że
nieprzerwane branie jest optymalne o ile finanse pozwalają,
ale z metody 5/2 też są oczywiście korzyści. Miałem przyjemność
pracować na zestawach z serostimu (somatropina, syntetyczny
HGH) i jinotropiny. Popularność zdobędzie też niedługo nutropin.

T-N: Jakich osłon/odbloków używają twoi podopieczni?

TX: Szczerze, większość olewa kwestię. Mówię na serio, wielu
atletów generalnie nie używa odbloku. Wbrew temu, że ludzie
próbują ich namawiać, fajterzy nie chcą płacić za kolejną chemię
lub też uważa temat za zbyt skomplikowany. Na szczęście nigdy
nie widziałem ginekomastii przy stosunkowo niskich dawkach
w cyklu, dlatego między innymi (gineko) stosuję takie, a nie
inne dawki oraz preferuję dobry towar z Underground Labs, np.
mix teścia z arimidexem. Większość z tych zawodników nie ma też
problemów z pracą HPTA (oś podwzgórze-przysadka-jądra) po cyklu.
Po walce, przeważnie stosują oni aktywne formy wypoczynku,
rekonwalescencji i nie koksują aż kolejna walka będzie ogłoszona.

Osobiście jestem fanem HCG (gonadotropina łożyskowa). Tu też daję
małe dawki po 250 IU dwa razy na tydzień, jak trzeba, to więcej.
Nie cierpię clomidu (cytrynian clomifenu) u wojowników. Ale jeśli
dany osobnik ma czas na zabawy lub twierdzi, że mu to pasuje, OK.
Ale można przegiąć i wtedy zamieszanie w hormonach powoduje, że
twardziel zmienia się w zbyt wrażliwego, chwiejnego w kwestii
nastrojów kolesia. Czyli po koksie mogą być wybuchy agresji (tzw.
"roid rage"), a na odbloku odwrotnie (depresja, brak motywacji).
Chętnie stosuję więc arimidex w trakcie cyklu i nolvadex (tamoxifen)
w czasie cyklu i po zakończeniu w ramach terapii odblokowej.

T-N: Czy w MMA może się zdarzyć, że ktoś jest przekoksowany?

TX: Tak. W MMA nie chodzi o bycie wielkim rozmiarami. W tym sporcie
musisz być tak silny i wytrzymały jak to możliwe i ciągle mieścić
się w swej kategorii wagowej. Potrzebujesz też dużej wydolności
przy wysiłku anaerobowym. Jestem ostatnim gościem, który powinien
udzielać kazań o skutkach uboczych sterydziarstwa, ale jak komuś
mocno skacze ciśnienie, to musiał ładować grama lub więcej na
tydzień. Wysokie ciśnienie jest mordercze dla kondycji i trzeba
tego koniecznie unikać (wielu koksów-amatorów zna ten problem).

Wiadomo, że sterydy jak tren, są przez jednych wielbione za małe
wzrosty na masie , ale krytykowane przez innych, bo podbija im
ciśnienie, wyraźniej niż inne parametry. Widziałem takie przypadki.

Kolejnym przykładem z życia był wojownik, który przyjął 1 gram
w tygodniu, a następnie za poradą ziomka przerwał. Odwalił taki
numer dwa tygodnie przed walką. Nie ciekawie. To może być OK,
jeśli jesteś kulturystą, OK jeśli wiesz, że działa na ciebie
akurat taki manewr jako fajtera, ale nie jest OK robienie nagle
takiego eksperymentu na 2 tygodnie przed pojedynkiem.

To oczywiście wpłynęło na kondycję, wydolność w ringu, bo gość
złapał masy, wody, tłuszczu i mięska za szybko, co objawiło się
oczywiście skokiem ciśnienia. Po prostu typ nigdy nie był w takim
stanie, nie walczył tak się czując. Pamiętajcie o cechach MMA
w sensie energetycznych wymagań. Wspinacze, strongmeni, ciężarowcy
i kulturyści, to zupełnie inna parafia i większe dawki jakimi oni
się raczą, nie będą optymalne dla wojowników MMA.

T-N: Słyszy się opowieści o bokserach używających środków na
zwiększenie agresji. Czy twoi milusińscy postępują podobnie?

TX: Dlatego czasem w menu pojawia się halo, które zwiększa siłę
oraz stymuluje centralny system nerwowy bez zwiększania masy. Ale
trzeba to ograniczać do 10-25 mg/dzień, a dawać na dwa lub tylko
tydzień przed walką, bo może dodać za dużo agresji. Niektórzy po
prostu nie potrzebują już być większymi drapieżnikami niż są zwykle.

Na topie tego sportu trzeba to bardziej kontrolować. Nie chcemy, by
zawodnik był zbyt agresywny przedwcześnie i przegrał robiąc głupie
błędy, czy gasnąc kondycyjnie. To bardzo indywidualna kwestia.
Pewność siebie jest ważna, ale tępa agresja z zaburzeń psychiki,
nie przyniesie niczego dobrego. Musimy też dbać o wizerunek sportu
i nie dawać argumentów/przykładów nastawionym anty-sterydowo,
niedouczonym kretynom, co infantylnie wierzą w czystość i będą
jak stare baby lamentować nad każdym przypadkiem furii po koksie.

Jeśli dany osobnik jest spokojny z natury, to można używać
halotestinu dłużej, ale tu zaczyna się inny problem...
Zawodnik najpierw musi po prostu sam zechcieć walczyć.
Jak nie ma motywacji, to żadna chemia nie pomoże, nie zmusi.

T-N: No dokładnie. A jakich legalnych suplementów im zalecasz?

TX: Tłuszcz, błonnik, węgle, białko muszą być najpierw dostarczone
z jedzenia. Bez zmian, najlepszymi suplami są: dobre białko oraz
oleje z ryb. Dobry posiłek w trakcie i potreningowy z cukrami
prostymi i szybko wchłaniającymi się aminokwasami (białkami).
Życzyłbym sobie, aby więcej ludzi zaczęło eksperymentować
z ładowaniem różnych białek zamiast słodkich napojów przed,
podczas i po zajęciach, najlepiej oczywiście BCAA i inne miksy
aminokwasowe. Kreatyna też jest dobra, po 5-10 gramów/dzień.

Przed sesją polecam też dwie porcje (czasem 3) produktu Power Drive
lub ładowanie 6-9 gramów czystej tyrozyny. Osobiście lubuję się
w środku Hot-Rox, jako dobrym pobudzaczu i ograniczniku apetytu.
Większości nigdy nie polecam efedryny.

Na stawy, MSM do 10 gramów dziennie można wciągać, z dodatkiem
glukozaminy/kondroitonu. Przeważnie używam preparatu Kozamina, ale
dobrze prezentuje się też produkt "wszystko w jednym" Labrada.
To są rzeczy, które według jednych sportowców pomagają, a zdaniem
innych nie. Jeśli faktycznie brak efektów, to nie ma sensu ich żreć.

Popieram również wojowników, którzy probują dwucukrów oraz
różnych fosforanów w celu poradzenia sobie z wydzielaniem kwasu
mlekowego. Choć wiele zależy od konkretnego osobnika i jego celów.

T-N: Dobra, Panie X, wystrzelałem się z pytań. Dodasz coś jeszcze?

TX: Mam na koniec do poruszenia jedną ważną kwestię, której większość
ludzi nie rozumie i nie ma pojęcia o wymaganiach stawianych sportowcom
na poziomie zawodowym. Przygotowania do sezonu w bejsbolu, czy
futbolu, są stresujące, ciągną się mozolnie i wyczerpują, nawet może
bardziej niż sam sezon. Zawodnicy otrzymują telefony na dwa tygodnie
przed wydarzeniem sportowym i są informowani, że na nim wystąpią.
Sterydy grają jakąś rolę w sile, regeneracji i rozmiarach, ale
widziałem wielu kozaków, którzy już sięgali zawodowstwa i mimo tego,
że dodali do swego warsztatu przygotowań koksy, i tak nie dali rady.
Sterydy same w sobie nie robią z nikogo profesjonalisty!
Żałosne i głupie są opinie ignorantów, że ktoś "wygrał, bo bierze".

Jasne, że np. genetyka też gra rolę, ale uważam, że to, co buduje
wspaniałych atletów, to spójność działania i palące pragnienie rozwoju.
Odnajdywanie najlepszego podejścia do ćwiczeń kondycji, gibkości i siły,
połączone z praktyczną nauką techniki jest tym, co wynosi sportowca na
sam szczyt. Koksy są tu tylko takim przysłowiowym lukrem na cieście.

może wyciągniesz coś dla siebie  i dopasujesz jakieś suple od sa

Offline Arturo_

  • Full Member
  • ***
  • Wiadomości: 103
  • Karma: +2/-1
    • Zobacz profil
Odp: suplementacja pod mma
« Odpowiedź #2 dnia: Stycznia 17, 2017, 05:45:36 pm »
Może korzystając z tego że taki temat powstał rozwinie się z tego jakaś dyskusja :)Kilka osób które napewno się tu znajdą uprwiających sporty walki podzieli się spostrzeżeniem  z zakresu używanych środków pod mate .Co było dobrym wyborem w ich przypadku ,co niekoniecznie.Będzie miło zobaczyć jakieś opinie też chętnie w miare możliwości dorzuce coś od siebie.
Pozdrawiam

 

Recent

użytkowników
  • Użytkowników w sumie: 2567
  • Latest: Kesh321
Stats
  • Wiadomości w sumie: 12323
  • Wątków w sumie: 774
  • Online Today: 409
  • Online Ever: 560
  • (Stycznia 13, 2023, 10:31:04 pm)
Użytkownicy online
Users: 1
Guests: 400
Total: 401